Jak widzicie mamy nowy szablon i nagłówek :) wszystko wykonała Grossa z bloga Life can suprise. Przy okazji zapraszam Was na niego :)
Ze wszystkich mych sił postaram się aby kolejny rozdział pojawił się w piątek w godzinach wieczornych 20 - 23(?) Naprawdę postaram się go dodać w piątek ponieważ w sobotę będę rano na Scholi, później mam urodziny przyjaciółki, a wieczorem prawdopodobnie urodziny wujka. Najwyżej rozdział dodam z telefonu o 3 w nocy, a co mi tam :D Chyba, że wielkoduszna ciocia pozwoli mi wejść na swojego lapka to wtedy dodam będąc u cioci :)
Mówicie, że akcja za szybko się rozgrywa. Biorę to pod uwagę i staram się jak tylko mogę ją zwolnić. Naprawdę staram się :)
Jeszcze jedna sprawa. Mianowicie chodzi mi o to, abyście śmiało pisały WSZYSTKO! co powinnam zmienić, w czym sie poprawić. wiecie o co chodzi :) Ponieważ chcę, abyście też czytały tego bloga z przyjemnością :)
Ale się rozpisałam :D Też Was kocham Misie moje kochane :*****
Wasza @LouehAngel <3
wtorek, 25 lutego 2014
sobota, 22 lutego 2014
Rozdział 5
( możesz włączyć, nie musisz :) )
Tak jak się umawialiśmy Niall przyszedł po mnie punktualnie o 19.
W drodze do kina żadne z nas się nie odezwało. Ja nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, a on... W sumie to nie wiem o czym myślał. Gdy zerknęłam na niego zauważyła, ze jego brwi były złączone. Wyglądał jakby wewnętrznie bił się z myślami. Nawet słodki widok. Nie stój! O czym ty myślisz?! - skarciłam się w myślach. To jest Twój... No właśnie. Nawet nie wiem jak go nazwać. Kim on tak właśnie jest dla mnie? Kolegą? Znajomym? Na pewno nie przyjacielem. Na ten status u mnie trzeba zasłużyć. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu. Oo razu mój wzrok spoczął na Nial'u ponieważ to właśnie jego telefon wydał ten dźwięk. Mina chłopaka szybko zmieniła się z wesołej w zakłopotaną, smutną lub nawet w rozczarowaną? nie mam pojęcia jak to nazwać. Gdy tylko na mnie spojrzał mogłam zauważyć, że jego wieczny uśmiech zszedł z twarzy, a w oczach nie można było zauważyć tych wiecznie skaczących iskierek. Był wyraźnie czymś przybity.
- Księżniczko tak mi przykro. Niestety, ale nie mogę z tobą pójść do kina. Właśnie dostałem SMS'a od przyjaciela, że przyjechała moja mama z bratem. Wiesz jacy są rodzice...
Blondyn zaczął się tłumaczyć, a mi zrobiło się najzwyczajniej w świecie przykro. Pomyślicie sobie 'suka bez uczuć i nagle jej smutno?!' No cóż zadziwię was. Może i jestem "suką bez uczuć" według was, ale tak naprawdę pod maską suki ukrywa się dziewczyna, która cóż... miała w życiu pod górkę jak każdy. To właśnie przez to, że życie skopało ją wiele razy po dupie nauczyła się być zimną suką. Jednak w jej wnętrzu wciąż żyje ta radosna dziewczynka, która tylko w gronie prawdziwych przyjaciół wychodzi na zewnątrz.
Fakt nie myślałam, że będzie jakoś kurewsko-zajebicie czy coś, ale pomyślałam, że po raz kolejny nie spędzę tego wieczoru sama. Gdyby to był weekend to zostają domówki, imprezy w klubach ipt. Lecz teraz jest środek tygodnia, a ja nie mam zamiaru następnego dnia siedzieć w szkole na kacu lub w ogóle do niej nie przyjść. Jednak aby nie pokazać chłopakowi jak w tej chwili czuję się na prawdę uśmiechnęłam się do niego najszczerzej jak tylko potrafiłam.
- Nic się nie stało - widząc zmartwioną minę Niall'a zaraz dodałam - zadzwonię po Polly czy Jade i z nimi pójdę do kina. Nie przejmuj się.
Jeszcze raz posłałam uśmiech blondynowi i zaczęłam się oddalać w stronę najbliższego przystanku autobusowego, abym mogła wrócić do domu.
Tak na prawdę to nie miałam ochoty już gdziekolwiek wychodzić. Najchętniej to bym się położyła spać. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek i obraca w swoją stronę.
- Rosi, a może chciałabyś poznać moją mamę i brata? - chwila! Co?! Czy jego już pogrzało do reszty?! Przecież nie znamy się praktycznie w ogóle, a on chce, Żebym poznała jego mamę i brata? Hola, hola! Przystopuj blondynku. Jeszcze trochę i mi się oświadczysz. Przy takim zapale i charakterze to wszystko jest mozliwe.
Po chwili zorientowałam się o czym pomyślałam i zaczęłam się z siebie śmiać. Na dodatek tak mnie to rozbawiło, że mi łzy poleciały. Niall zdębiał i patrzył się na mnie jak na jakiś niedorozwój. Gdy już się uspokoiłam to postanowiłam, że najgrzeczniej jak tylko będę umiała to mu odmówię.
- Niall, posłuchaj mnie uważnie, dobra? Ponieważ powiem to tylko raz i nie mam zamiaru się powtarzać.
Już miałam kontynuować jednak ktoś mi przerwał, chociaż nie wiem czy Niall'a można uważać za człowieka. Serio!
Ten idiota przewidując, że chce odmówić wziął mnie na ręce i niósł jak worek kartofli. Muszę przyznać, że widoki jakie podziwiałam zwisając głową w dół były całkiem, całkiem.
- Niall w tej chwili masz mnie postawić na ziemi!
Zaczęłam na niego wrzeszczeć, bić go po plecach, wyklinać go w wielu językach i się szamotać. A ten jak gdyby nic śmiał się ze mnie.
- Kurwa Horan! Puszczaj mnie! Jestem strasznie ciężka, rozumiesz, że jeszcze trochę i dostaniesz przepukliny?!
- Ro proszę Cię nie rozśmieszaj mnie bo jesteś lekka jak piórko i nie klnij bo damą nie wypada.
- Pieprz się - odpyskowałam mu i w miarę możliwości ułożyłam się wygodniej na jego braku.
Po chwili poczułam coś mokrego na moim tyłku.
- Fujjjj. Horan możesz się nie ślinić z łaski swojej?! Nie mam zamiaru mieć uślinionych spodni przez ciebie.
Jego reakcja była natychmiastowa. Zaczął się śmiać tak głośno, że umarłych by z grobu wybudził.
- Ale to nie ja!! - odpowiedział - Po za tym ja też poczułem coś mokrego na nosie - dodał oburzony.
Przerażona tym co to może oznaczać spojrzałam ( w miarę możliwości oczywiście ) na niebo. Było całkowicie zasłonięte przez chmury. Wiem co to oznacza. Deszcz.
Horan musiał pomyśleć o tym samym, gdyż już po chwili poczułam jak przyspieszamy, jednak to nic nie dało bo po chwili byliśmy cali mokrzy.
Przed samą bramką blondyn postawił mnie na ziemi. Następnie otworzył furtkę i jak na dżentelmena przystało przepuścił mnie przodem. Gdy znalazłam się w ogródku to jedyne co zauważyłam to kamienista ścieżka prowadząca do głównych drzwi i bodajże za dom. Przed domem zaś stał czarny SUV. Domyśliłam się, że jest on brata Niall'a.
Zaraz obok mnie pojawił się blondyn i razem podeszliśmy do frontowych drzwi. Chłopak wyciągnął z tylnej kieszeni swoich czarnych rurek klucze i od razu włożył je do zamka. Otworzył drzwi i po raz kolejny puścił mnie przodem. Gdy przekroczyłam próg domu znalazłam się w holl'u. Ściany były biało-czarne. Na jednej wisiał wieszak na kurtki itp. obok niego w rogu stał kubeł na parasole. Na przeciwko wieszaka znajdowała się szafka na buty.
Szybko ściągnęłam buty i czekałam, aż Niall powie mi co mam dalej robić. Chłopak pozbył się swoich tenisówek i pociągnął mnie za rękę do pokoju skąd dochodziły głosy. Ja nie chcąc w takim stanie poznać mamy chłopaka zaczęłam się szarpać.
- Rose błagam cię, chcę przywitać się z mamą.
- A kto powiedział, że ja tego chcę?!
Blondynowi najwyraźniej zrobiło się przykro przez to co powiedziałam, no ale sorry. Ja się wcale nie prosiłam, aby poznać jego mamę. To on chciał.
- Dobra chodź. - Natychmiast ruszyłam za Niall'em ku schodom, aby później znaleźć się w jego pokoju.
Usiadłam na łóżku i przyglądałam się ruchom blondyna. Horan podszedł do jednej z komód i wyciągnął z niej szare dresy i T-shirt z napisem "free hugs". Rzucił nimi we mnie i wskazał na jedne z drzwi znajdujące się w jego pokoju. Zrozumiałam, że za nimi kryje się łazienka i mam się przebrać w suche ciuchy.
Gdy tylko weszłam do środka odjęło mi mowę. Łazienka była mała, ale jaka śliczna. Ściany były wyłożone czarnymi i białymi kafelkami, tak samo jak podłoga. Na wprost wejścia był prysznic, a obok niego wanna. Po lewej stronie była ubikacja, a po prawej umywalka. W rogu stała biała szafka na kosmetyki, ręczniki i inne duperele.
Szybko wyskoczyłam ze swoich mokrych ciuchów i założyłam te blondyna. Następnie wyszłam z łazienki i pokoju. Od razu udałam się na dół do salonu. Tam pewnie siedzi Niall. Cóż wypadało by się jednak przywitać z jego mamą.
_________________________________________________________________________
Może rozdział nie jest jakiś super długi i w ogóle, ale liczę, że wam się spodoba. Dobrze wiecie Misie moje kochane, że zależy mi na waszej opinii :*
Jeżeli są jakiekolwiek błędy to przepraszam.
Rozdziały będą pojawiać się co tydzień w soboty, pod wieczór.
Jeżeli opowiadanie Ci się podoba i chcesz być informowanym zapraszam tu
W niedzielę powinien być nowy szablon :) to chyba wszystko co chciałam Wam przekazać :)
Wszelkie pytania, zażalenia skargi itp proszę o wypisywanie w komentarzach lub bezpośrednio na mojego TT :)
Całuję i pozdrawiam wasza @LouehAngel :*
sobota, 15 lutego 2014
Rozdział 4
Wspomnienia z tego dnia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. Miałam nadzieję, że już nigdy więcej nie spotkam tego dupka, a tu takie BUM! Życie jednak lubi się nami bawić i robić nam nie koniecznie przyjemne niespodzianki. Jednak cóż zrobić, taki nasz los.
Zastanawiacie się pewnie kto pojawił się u progu naszych drzwi. Otóż tym "ktosiem" okazał się Paul Milano. Dupek jakich pełno na tym świecie. Niestety prawda jest taka, że prawdziwych dżentelmenów pozostało tyle ile kot napłakał. Czyli niewielu.
Paula poznałam jeszcze w rodzinnym mieście jak chodziłam do gimnazjum. Był on typem "bad boy'a". To on wciągnął mnie w to gówno. Chodzi mi o branie narkotyków. Przez niego siadłam w 2 gimnazjum, gdyż opuściłam się w nauce. Zawrócił mi w głowie i wyciągał wieczorami na imprezy do klubów, bądź na domówki. Na szczęście w porę się obudziłam i poszłam na odwyk. Następnie wzięłam się w garść i podciągnęłam się w ocenach. Zerwałam kontakt z Paulem i wyjechałam do Londynu. Rodzicom trudno było ten fakt zaakceptować. Jednak ja wiedziałam, że już wystarczająco im narobiłam kłopotów. Taka prawda. Od samego początku byłam kłopotliwym dzieckiem. Bójki z innymi chłopakami w podstawówce. Pyskówki z nauczycielami w gimnazjum. Można by tak wyliczać do nie skończoności.
- No proszę, proszę kogo my tu mamy - odezwał się Paul - moja dawna przyjaciółeczka, nie tęsknisz za starymi kumplami? Mogłabyś od czasu, do czasu nas odwiedzić. Stęskniliśmy się za naszą bad girl - mówiąc to głaskał mnie po policzku.
- Odpierdol się Milano - splunęłam - pamiętaj to co było kiedyś NIGDY nie powróci. - aby być pewną, że to do niego dotarło dałam nacisk na "nigdy". - Zrobiłeś z mojego życia gówno i nie pozwolę Ci z powrotem mnie w to wciągnąć. Będę Cię tolerować jedynie ze względu na Jade. Spróbuj jej coś zrobić lub wciągnąć ją w jakikolwiek nałóg, a powieszę Cię na Big Benie za jaja. Zrozumiałeś?! - mówiąc to wszystko próbowałam tylko nie wybuchnąć całkowicie. Kocham Peterson jak siostrę i nie pozwolę, aby coś się jej stało. Jeżeli w grę wchodzą przyjaciele to potrafię być bardzo agresywna. Warto to sobie zapamiętać.
Po chwili można było usłyszeć stukot obcasów. Nasze spojrzenia skierowaliśmy na schody, na samej górze stała Jade, która pięknie się do nas uśmiechała. Wyglądała przepięknie. Miała na sobie białą bokserkę, na to ubrała jeansową kurteczkę, białą krótką spódniczkę, oraz brązowe botki na szpilce. Do tego delikatny makijaż. Gdybym była facetem to dawno bym się z nią umówiła.
Po chwili Peterson zmaterializowała się koło mnie. Uśmiechnęła się promiennie i przywitała się z Paulem całusem w policzek.
- Zapraszam do stołu. Zaraz podam obiad.
Tak jak powiedziała Jade udaliśmy się do jadalni. Była ona cała pomalowana na kremowo. Na środku stał stół, a wokół niego osiem krzeseł.
Ja zajęłam miejsce zaraz z brzegu, a Milano na przeciwko mnie.
W ciszy czekaliśmy, aż Jade poda obiad. Jakoś nie uśmiechało mi się rozmawianie z nim. Nie po tym wszystkim.
Po obiedzie przeprosiłam Jade i powiedziałam jej, że umówiłam się z Pauline i muszę już iść. Z jednej strony głupio mi, że ją okłamałam, jednak z drugiej na pewno woleli zostać sami.
Udałam się do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Strasznie się teraz nudziłam. Z braku pomysłu co robić, przebrałam się w szare dresy, białą bokserkę, a na nogi ubrałam czarne Vansy. Podniosłam mój telefon z łóżka i podłączyłam do niego słuchawki, następnie udałam się na dół. Gdy przekroczyłam próg domu to włączyłam moją ulubioną playlistę. I w rytm moich ulubionych piosenek ruszyłam w stronę parku.
Gdy w mych uszach zabrzmiały pierwsze nuty You poczułam jak na kogoś wpadam. Podniosłam oczy i napotkałam TE hipnotyzujące tęczówki, które ostatni raz widziałam parę dni temu. Następnie w oczy rzucił mi się jego wieczny uśmiech. Dopiero później zauważyłam te boskie blond włosy.
- Um... przepraszam. Zagapiłam się i cie nie zauważyłam.
- W porządku, ja też mogłem uważać, jako rekompensatę proponuję Ci kawę i ciasto. Co ty na to? Nie daleko jest kawiarenka. Nie daj się prosić - nalegał blondyn.
- No dobrze - zgodziłam się bo co innego mogłam zrobić. I tak się nudziłam, a tak to przynajmniej wyskoczę sobie na kawę.
W drodze do kawiarni nie rozmawialiśmy dużo. Głownie to on mówił, a ja słuchałam. Straszna z niego gaduła, ale jaka słodka podpowiadał mi głosik w głowie.
- Zamknij się - o cholera nawet nie wiem kiedy powiedziałam to na głos. No zajebiście teraz sobie pomyśli, że jestem nie normalna, a co? Może jesteś normalna? Gdy spojrzałam na blondyna to zauważyłam, że jest zaskoczony i jednocześnie smutny. Na dodatek przeze mnie.
- Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć na głos. W ogóle nie chciałam tego powiedzieć. - powiedziawszy to spuściłam głowę. Po chwili zauważyłam, że blondyn przystanął, więc ja też. Następnie zbliżył się do mnie i podniósł mój podbródek. Jednak ja dalej wpatrywałam się w swoje buty, które w tym momencie stały się bardzo interesujące. Było mi strasznie głupio, że to powiedziałam. Zaraz, zaraz przecież ja nigdy się tak nie zachowuję. Już miałam dalej ze sobą rozmawiać wewnętrznie, gdy nagle usłyszałam jego prośbę.
- Spójrz na mnie. - niestety na marne, ja dalej wpatrywałam się to w chodnik, to w buty.
- Proszę, spójrz na mnie.
Nieśmiało spojrzałam na niego i znów zobaczyłam jego uśmiech.
- Nic się nie stało, po prostu mnie zaskoczyłaś, więc nie smutaj się i chodźmy do tej kawiarni bo nigdy do niej nie dojdziemy. - jak powiedział tak zrobiłam. Ruszyłam za nim i faktycznie po chwili byliśmy przed drzwiami "Pod Dębem". Po przekroczeniu progu do mych nozdrzy dostał się zapach świeżo parzonej kawy.
Poszłam zająć stolik, a blondyn zamówić kawę i jakieś ciasto. Tak jak obiecał. Wybrałam stolik w kącie. Usiadłszy na krześle rozejrzałam się dookoła. Panowały tu głownie ciemne kolory. Ściany były pokryte brązową farbą, a podłoga została wyłożona czarnymi kafelkami. Na całej sali stały porozrzucane metalowe stoliki, a przy każdym stoliku, cztery krzesła.
Po chwili wrócił chłopak z naszym zamówieniem. Usiadł na przeciwko mnie, następnie podał mi moją kawę i ciasto. Każdy z nas pogrążył się we własnych myślach. Ja rozmyślałam o tym ja minie nam obóz i czy dziewczyny się zgodzą być w domku ze mną i Polly. Obydwie mamy taką nadzieję. Jeżeli jednak nie to pewnie pani przydzieli nam jakieś plastiki, a ostanie o czym marzę to dzielenie domku z plastikami spędzającymi pięć godzin w toalecie. No ja dziękuję bardzo.
Nagle tą ciszę między nami przerwał niebieskooki.
- Tak w ogóle to co robisz dziś wieczorem? - Tym pytaniem kompletnie mnie zdziwił. Niby po co mu to wiedzieć? Blondyn widząc moją minę, od razu zareagował. - No bo wiesz dziś w kinie grają "Miłość bez końca". Słyszałem, że dobry film i tak sobie pomyślałem, że możemy razem na niego pójść. - matko co on ma z tym zapraszaniem mnie gdzieś. Nawet nie znam jego imienia. No właśnie!
- Em... słuchaj wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale...jak masz na imię? - chłopak gdy usłyszał to pytanie zrobił "face palm'a", następnie uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
- Gdzie moje maniery, Niall. Nazywam się Niall Horan.
Pomyślałam sobie, że skoro znam teraz jego imię to mogę z nim iść na ten film do kina.
- Ok, a więc zgadzam się - teraz to on wyglądał na niekumatego. Od razu się zaczęłam śmiać. Gdy mi przeszło wytłumaczyłam mu, że zgadzam się iść z nim do kina.
Wracając do domu ustalałam z Niall'em kiedy ma po mnie przyjść. W końcu stanęło na tym, że o 19 w zupełności wystarczy.
Na szczęście, gdy przyszłam do domu Paul'a już nie było. Przynajmniej nie muszę znowu oglądać jego twarzy. Dzięki Ci Boże. Szybko pobiegłam do pokoju, aby przygotować sobie jakieś ciuchy, w których pójdę do kina. Postanowiłam, że ubiorę się ładnie, ale na luzie. Dlatego wybrałam brązowe rurki, jeansową koszulę i moje kochane czarne Conversy. Przebrałam się, spryskałam perfumą i byłam gotowa.
---------------------------------------
Na dzisiaj to wszystko. Przepraszam, że dopiero w sobotę, ale w inne dni nie mam kompletnie czasu. Z resztą Wy same dobrze wiecie jak to jest. Szkoła, sprawdziany itp. Masakra -,-
Przepraszam za ten beznadziejny rozdział. W przyszłą sobotę obiecuje, że będzie lepszy i dłuższy.
Od razu mówię, że rozdziały będą dodawane w soboty, w okolicach wieczora. Tylko w tedy mam czas. Mam nadzieję, że nie będziecie złe.
Kocham Was Skarby moje :*
Miłych snów, Dobranoc :*** <33333
Wasza @LouehAngel
P.S przepraszam za jakiekolwiek błędy
sobota, 8 lutego 2014
Rozdział 3
(możesz włączyć nie musisz!!!)
Obudziły mnie krople deszczu odbijające się o okno i parapet. Znowu deszcz. Typowa pogoda dla Londynu.
Powoli zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafki, aby wziąć ubrania. Następnie udałam się do łazienki wziąć szybki prysznic. Musiałam się rozbudzić, gdyż za 30 minut muszę być na uczelni. Nie mogę sobie pozwolić na kolejne spóźnienie.
Gdy już odbębniła poranną toaletę wciągnęłam na dupę jeansowe rurki, białą bokserkę, czarny żakiet, a na nogi włożyłam białe conversy do kostki. Wychodząc z łazienki zahaczyłam jeszcze o mój pokój, aby zabrać torebkę.
W kuchni przygotowałam sobie śniadanie i szybko je zjadłam. Brudne naczynia włożyłam do zmywarki. Następnie wyszłam z domu i udałam się na przystanek. Peterson prawdopodobnie jest już w szkole.
Lekcje minęły mi dość szybko. Wychodząc z klasy zaczepiła mnie Pauline, która pytała mnie czy będę z nią w domku na wycieczce szkolnej. Wolałam być z Jade, jednak ona jest w innej klasie o zupełnie innym profilu niż ja. Peterson wybrała modeling, a ja śpiew, tak samo jak Pauline. Dlatego nasza wycieczka będzie wyglądać podobnie do Camp Rock'a. Pewnie będziemy musiały jeszcze kogoś wybrać bo domki będę pięcioosobowe.
Po lekcjach udałyśmy się z Smith do Starbucks'a na Latte oraz, żeby obgadać z kim będziemy w domku.
- To może Becky? - spytałam po raz kolejny. Pauline co chwila odrzuciła moje propozycje. Lekko zdenerwowana posłałam Polly spojrzenie pełne grozy. Ta zamiast się przestraszyć wybuchła śmiechem.
- Tak Becky może być. Ok, to jesteśmy już trzy, jeszcze dwie dziewczyny - powiedziała uradowana dziewczyna.
- Teraz twoja kolej ja pasuje.
Dziewczyna pomyślała chwilę po czym odpowiedziała.
- Proponuję te nowe.
No tak dwa tygodnie temu do naszej klasy dołączyły trzy nowe dziewczyny. Bella, Ashley i Katrine. Wydają się być miłe, jednak wszystko się okaże na wycieczce.
- Stoi. Jutro do nich podejdę i zagadam.
Porozmawiałyśmy jeszcze z 10 minut, następnie każda udała się w stronę swojego domu.
Gdy przekroczyłam próg domu znalazłam się w przedpokoju, zdjęłam z nóg trampki i odłożyłam je do szafki na buty. Nad szafką wisiał wieszak na kurtki. W rogu stał pojemnik na parasole. Cały przedpokój był koloru szarego. Dalej przechodziło się do głównego holu, którego ściany były pomalowane na jasny kolor. Po prawej stronie były drzwi za którymi znajdowała się kuchnia, zaś po lewej było przejście do salonu.
Ruszyłam do kuchni, a raczej za zapachem, który wydobywał się z jej wnętrza. Tam zobaczyłam niecodzienny widok. Czyli Jade stojącą przy garach. Głownie to ja gotowałam, albo zamawiałyśmy chińszczyznę. Coś tu jest nie tak skoro sama próbuje coś upichcić.
- A tobie co tak wesoło? - spytałam bez owijania w bawełnę.
- No więc poznałam kogoś jakiś tydzień temu i zaprosiłam go na obiad, abyś mogła go poznać.
Gdy to powiedziała wybuchłam śmiechem.
- Hahahaha sorry, ale zachowujesz się jak jakaś matka, która chce aby jej córa poznała jej nowego chłopaka.
Jade tylko pokazała mi język i wróciła do gotowania.
- Dobra to o której on będzie?
- Powinien tu być za jakieś - popatrzyła się na zegarek na kuchence i chwilę się zastanowiła - 30 minut.
Usłyszawszy to poleciałam do pokoju się przebrać. Nie chcę jej zawieść.
Wybrałam jeansy, T-shirt z napisem " I Love My Boyfriend " i szarą marynarkę. Moje brązowe włosy rozpuściłam i pozwoliłam im opaść swobodnie na łopatki.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam je otworzyć. Nigdy bym się nie spodziewała, że to jego tam zobaczę...
_______________________________
I'm so so sorry :(
Trochę mi zeszło napisanie tego, ale wcześniej jak wam napisałam miałam szlaban na internet.
No więc tak, będzie trochę zmian w całej historii, ale ogólny zarys fabuły pozostanie taki sam. Ros nie będzie chamska ( no możę czasami będzie, ale nie aż tak) mam nadzieję, że nie będziecie za to złe.
Mamy kolejny zwiastun :) zaraz go dodam :) Nie obiecuję, ale może jutro dodam kolejny rozdział :)
Jeżeli macie jakieś pytania to śmiało zadawajcie je pod tym postem. Odpowiem na wszystkie, nawet te dziwne ;)
Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam :*
Ily <3
@LouehAngel
Naprawdę ważna notka!!!
Jeżeli jest tu ktoś jeszcze, kto czeka na kolejny rozdział niech zostawi komentarz pod tym postem. Jeżeli taka osoba się znajdzie to rozdział wstawie jeszcze dziś + małe wyjaśnienia dotyczące zmian, które się pojawią.
Ily <3
@LouehAngel
Subskrybuj:
Posty (Atom)