sobota, 1 marca 2014

Rozdział 6

 Przekraczając próg salonu nie zauważyłam skórki po bananie i już po chwili leżałam jak długa na podłodze. Niall zaraz poderwał się z miejsca i podbiegł do mnie, pytając czy wszystko w porządku. Wprawdzie bolała mnie ręka na którą spadłam, ale nie chcąc go martwić powiedziałam, że wszystko gra. Blondyn pomógł mi się dźwignąć z podłogi. Następnie ruszyłam w kierunku kanapy stojącej pod oknem i usiadłam na niej. Od razu poczułam na sobie palące spojrzenie. Mama Niall'a popatrzyła się na mnie z troską w oczach, a mnie aż coś ukuło w środku. Dawno nie widziałam tego wzroku. Już nawet zapomniała jak to jest być karanym przez mamę lub złapanym na gorącym uczynku. Szczerze powiedziawszy to zazdroszczę tym co maja to na co dzień. Może oni tego nienawidzą jednak dla mnie to oznaka, że jestem komuś potrzebna, komuś na mnie zależy i to jest właśnie w tym wszystkim najpiękniejsze. Ta matczyna troska. Ja dalej mogłam to mieć...

- Mamo, Greg'u chciałbym przedstawić wam Rosalie - mówiąc to wskazał na mnie. Mama chłopaka uśmiechnęła się lekko do mnie, Greg również. Żeby nie wyjść na jeszcze gorszą odwzajemniłam uśmiech. Lecz wyszedł mi z tego grymas.
- Więc, jesteś dziewczyną Niall'a... Miło mi Cię w końcu poznać - powiedziała mama chłopaka, a ja usłyszawszy to wybuchłam wielkim i nie do opanowania śmiechem. Kobieta popatrzyła na mnie z wzrokiem, który mówił, że kompletnie nie wie o co mi chodzi. Spojrzałam na blondyna, który również się uśmiechnął pod nosem i zaczął kręcić głową z rozbawienia.
- Nie mamo, to nie moja dziewczyna. Ro jest tylko koleżanką.
Jego mama od razu posłała mi przepraszające spojrzenie, a Greg zrozumiawszy wtopę mamy nie mógł się powstrzymać i również się roześmiał spadając przy tym z kanapy.

*jakiś czas później*

Dochodziła godzina 23, a ja nadal siedziałam w salonie u Niall'a i rozmawiałam z jego mamą. Ta kobieta ma w sobie coś co przyciąga ludzi i nie pozwala odejść. Przez cały czas jej usta się nie zamykały. Cały czas nawijała o blondynie, gdy był mały. Opowiadała mi o jego różnych wtopach, pierwszych dziewczynach i tym podobnych rzeczach. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy, prawda? No właśnie teraz nadszedł ten moment, a ja musiałam wrócić do domu.
- Na mnie już czas. Moja przyjaciółka już pewnie od zmysłów odchodzi. Pewnie pomyślała, że ktoś mnie porwał, czy coś...
- Nigdzie o tej porze nie pójdziesz - przerwał mi Niall - prześpisz się dziś u nas. Weź mój pokój, a ja będę spać na kanapie - powiedział pewnie chłopak.
- Ale Niall ja nie chcę robić kłopotu i w ogóle...
- Nawet mnie nie denerwuj, już na górę spać.
Nie no teraz to się wściekłam. Co on sobie myśli?! On nie jest moim ojcem do kurwy nędzy, żeby mi rozkazywać. Teraz w dupie miałam czy jego mama nadal była w salonie czy też nie. Wstałam z kanapy pozdrowiłam Niall'a środkowym palcem, oraz sztucznym uśmiechem i udałam się w stronę holu. Gówno mnie obchodziło w tym momencie co mam na sobie. Chciałam tylko jak najszybciej opuścić ten dom.  W pośpiechu założyłam moje trampki i wyszłam trzaskając drzwiami.


*perspektywa Niall'a*
Wyszła. Tak po prostu wyszła. Nic nie mówiąc.
Siedziałem na tej kanapie jak ostatnia sierota z szeroko otwartymi ustami. W pewnym momencie usłyszałem jakieś głosy, tak jakby dochodziły do mnie zza ściany. Zmusiłem się do wytężenia słuchu i już po chwili zrozumiałem o co chodzi.
- Niall w tej chwili masz ruszyć tą swoją szanowną dupę i lecieć za Ros - wydarł się na mnie mój straszy brat - Jest ciemno, ona jest sama. Wystarczy, że jacyś spici kolesie będą wracać z jakiejś imprezy doczepią się jej i już nie szczęście gotowe. Na dodatek czyś ty oszalał?! Żeby rozkazywać dziewczynie? Szczyt wszystkiego! Musisz ją przeprosić bo inaczej nic z tego nie będzie - No tak Greg jak zwykle zaczął robić mi wykład na temat zachowywania się w stosunku do dziewczyn. Grrr... jak on mnie z tym wkurza. Ok, to że Ro wybiegła i może jej się coś stać ma rację, ale reszta? Przesadza i tyle. Szybko pobiegłem do holu, złapałem pierwszą lepszą kurtkę, ubrałem trampki i wybiegłem z domu w poszukiwaniu Ros. Na szczęście nie zaszła za daleko. Znalazłem ją w następnej uliczce.
- Rosi przepraszam, nie chciałem, aby to zabrzmiało jak rozkaz. Po prostu nie chciałem, aby się włóczyła po Londynie o tej porze. Wiesz ile niebezpiecznych typków kręci się teraz w okolicy. Nie wiele trzeba i nie szczęście gotowe. - mówiłem jak porąbany.
- Ok wybaczam Ci - uśmiechnęła się do mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem.


Nagle zawiał wiatr i poczułem jak przechodzą mnie ciarki po plecach z powodu niskiej temperatury, jaka była na polu.
- Niall możemy wracać do domu? Trochę mi zimno - poskarżyła się Ros. Dopiero teraz zauważyłem, że była w samym T-shirt'cie z krótkim rękawem. Natychmiast ściągnąłem z siebie czarną skórzaną kurtkę i zarzuciłem Rosalie na ramiona. Nie pozwolę przecież, aby moja księżniczka zmarzła. Zaraz, zaraz ona nie jest moja - skarciłem siebie w myślach.
- Dziękuję - powiedział dziewczyna.
Zaraz ruszyliśmy w drogę powrotną do mojego domu.

------------------------------------
Zawaliłam na całej lini. Wiem przepraszam :( rozdział nie jest tak długi jakbyście chciały, szybko akcja się toczy, czyli znowu nie tak jakbyście chciały i ogólnie nic nie jest tak jakbyście chciały :(
I'm SORRY :(
Jest 00:29, a ja siedzę i piszę dla Was rozdział bo obiecałam. Wiecie co? Jestem beznadziejna, nie mam do tego talentu. Chyba usunę bloga.
 

3 komentarze:

  1. Jest ok. Czego chcesz. Od razu Rzymu nie zbudowali ( czy jakos tak ;D) wprawisz sie i bedzie dobrze :) nie usowaj bloga bo to glupota. zostawisz tyle osob w niewiedzy ?. Czekam na next :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten komentarz :) masz rację usuwając bloga zawiodłabym wiele osób (czego nie chcę)

      Usuń
    2. Matko skandal jak ja napisalam usuwaj ;/ Zacmienie kompletne.

      Usuń

KOMENTARZ=MOTYWACJA=NOWY ROZDZIAŁ
Zależy mi na waszej opinii, nawet jeżeli byłby to hejt :)